piątek, 10 sierpnia 2018

2. Może oprowadzimy gościa po tym zacnym zadupiu


Bacznie go obserwowałam, analizując nowego człowieka w moim otoczeniu. Wyglądał na normalnego, nie na jakąś gwiazdeczkę, która będzie się teraz panoszyć w moim towarzystwie i w moim domu. Oczywiście chłopak nie był mi dłużny i również, z zaciekawieniem, lustrował moją osobę. Przypominając sobie, że jestem prawie pół naga, spłonęłam rumieńcem, który nie umknął uwadze chłopaka i zaczął bezczelnie się uśmiechał w moją stronę. Fuknęłam pod nosem, lekko poirytowana, lecz dalej wpatrywałam się w nieznajomego. Przewróciłam oczami i podchodząc do szafy, wyciągnęłam czarne spodnie z dziurami oraz wysokim stanem. Obojętnie przeszłam obok nieznajomego, czując jego wzrok na sobie, a raczej na moich pośladkach. W łazience ubrałam spodnie i poprawiłam lekko makijaż, bo zachciało mi się iść gdzieś na spacer. A jak już mam gościa to mogę mu pokazać jak mieszkam i gdzie mieszkam. Wychodząc z łazienki poprawiłam luźno opadające na moje ramiona włosy, które dzisiaj lekko mi się pokręciły.

-Lou? - mruknęłam, wchodząc do pokoju i patrząc na szatyna, który pił kawę.
-Słucham – wpatrywał się we mnie, odkładając kubek.
-Może oprowadzimy gościa po tym zacnym zadupiu – uśmiechnęłam się zadziornie, a chłopak ze śmiechem pokiwał głową – No to czas ruszać, panowie – wybuchłam śmiechem i zeszłam po schodach do przedpokoju, w którym ubrałam adidasy, włożyłam do kieszeni telefon oraz klucze i wyszłam, nie czekając na pozostałych.

Powolnym krokiem skierowałam się do garażu, skąd wyciągnęłam 3 deskorolki: moją, Louis'a i Ross'a. Tak, większość ich rzeczy znajduje się u mnie, ponieważ co chwilę do mnie wpadają, a potem nie chce im się wracać do siebie, więc co drugą noc śpią u mnie. Ale kij z tym. Kogo to obchodzi?

-Ross! - wydarłam się na całe gardło, bo chłopaków od 10 minut nie było.
-Już, już – zbiegł po schodach, przeskakując co drugi – Okresu dostałaś?
-A żebyś wiedział – fuknęłam i obróciłam się do blondyna tyłem – Ruszycie się wreszcie czy mam iść sama?
-Już idziemy, nie denerwuj się Juliet – Andy dalej bezczelnie się do mnie szczerzył, a ja zirytowana weszłam na deskorolkę i czym prędzej się odepchnęłam, jadąc do przodu.
-Zaczekaj! - usłyszałam za sobą głos przyjaciela.
-Czego?
-Dlaczego jesteś taka zła? - Lou dogonił mnie i jechał obok mnie, wpatrując się we mnie z zainteresowaniem.
-Nie jestem zła – mruknęłam, patrząc przed siebie – Po prostu miałam nadzieję, że spędzę czas tylko z Ross'em, a tu taka niespodzianka – powiedziałam z udawanym entuzjazmem.
-Nie znasz go – stwierdził niebieskooki.
-Wiem, ale czuję, że będziemy mieli przez niego kłopoty - przyspieszyłam i oddaliłam się od chłopaków, zanurzając się w myślach.

-----------------------------------------------------------------------
Nadal rozdziały są średnio długie, ale po czasie się to zmieni. Do poniedziałku!


Czytasz --> Komentujesz --> Motywujesz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

14. Nic o mnie nie wiesz.

-Siema! - usłyszeliśmy dosyć znajomy głos oraz donośne kroki. -Zapraszałeś kogoś? - spojrzałam podejrzliwie na Ross'a, który już wc...