Bacznie go obserwowałam, analizując
nowego człowieka w moim otoczeniu. Wyglądał na normalnego, nie na
jakąś gwiazdeczkę, która będzie się teraz panoszyć w moim
towarzystwie i w moim domu. Oczywiście chłopak nie był mi dłużny
i również, z zaciekawieniem, lustrował moją osobę. Przypominając
sobie, że jestem prawie pół naga, spłonęłam rumieńcem, który
nie umknął uwadze chłopaka i zaczął bezczelnie się
uśmiechał w moją stronę. Fuknęłam pod nosem, lekko poirytowana,
lecz dalej wpatrywałam się w nieznajomego. Przewróciłam oczami i
podchodząc do szafy, wyciągnęłam czarne spodnie z dziurami oraz
wysokim stanem. Obojętnie przeszłam obok nieznajomego, czując jego
wzrok na sobie, a raczej na moich pośladkach. W łazience ubrałam
spodnie i poprawiłam lekko makijaż, bo zachciało mi się iść
gdzieś na spacer. A jak już mam gościa to mogę mu pokazać jak
mieszkam i gdzie mieszkam. Wychodząc z łazienki poprawiłam luźno
opadające na moje ramiona włosy, które dzisiaj lekko mi się
pokręciły.
-Lou? - mruknęłam, wchodząc do
pokoju i patrząc na szatyna, który pił kawę.
-Słucham – wpatrywał się we mnie,
odkładając kubek.
-Może oprowadzimy gościa po tym
zacnym zadupiu – uśmiechnęłam się zadziornie, a chłopak ze
śmiechem pokiwał głową – No to czas ruszać, panowie –
wybuchłam śmiechem i zeszłam po schodach do przedpokoju, w którym
ubrałam adidasy, włożyłam do kieszeni telefon oraz klucze i
wyszłam, nie czekając na pozostałych.
Powolnym krokiem skierowałam się do
garażu, skąd wyciągnęłam 3 deskorolki: moją, Louis'a i Ross'a.
Tak, większość ich rzeczy znajduje się u mnie, ponieważ co
chwilę do mnie wpadają, a potem nie chce im się wracać do siebie,
więc co drugą noc śpią u mnie. Ale kij z tym. Kogo to obchodzi?
-Ross! - wydarłam się na całe
gardło, bo chłopaków od 10 minut nie było.
-Już, już – zbiegł po schodach,
przeskakując co drugi – Okresu dostałaś?
-A żebyś wiedział – fuknęłam i
obróciłam się do blondyna tyłem – Ruszycie się wreszcie czy
mam iść sama?
-Już idziemy, nie denerwuj się Juliet
– Andy dalej bezczelnie się do mnie szczerzył, a ja zirytowana
weszłam na deskorolkę i czym prędzej się odepchnęłam, jadąc do
przodu.
-Zaczekaj! - usłyszałam za sobą głos
przyjaciela.
-Czego?
-Dlaczego jesteś taka zła? - Lou
dogonił mnie i jechał obok mnie, wpatrując się we mnie z
zainteresowaniem.
-Nie jestem zła – mruknęłam,
patrząc przed siebie – Po prostu miałam nadzieję, że spędzę
czas tylko z Ross'em, a tu taka niespodzianka – powiedziałam z
udawanym entuzjazmem.
-Nie znasz go – stwierdził
niebieskooki.
-Wiem, ale czuję, że będziemy mieli
przez niego kłopoty - przyspieszyłam i oddaliłam się od
chłopaków, zanurzając się w myślach.
-----------------------------------------------------------------------
Nadal rozdziały są średnio długie, ale po czasie się to zmieni. Do poniedziałku!
Czytasz --> Komentujesz --> Motywujesz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz