piątek, 17 sierpnia 2018

4. Czy to randka?


-Gdzie do cholery rzuciłeś tą głupią deskorolkę? - wydarłam się, zirytowana pół godzinnym szukaniem.
-Szczerze to sam nie wiem – mruknął szatyn, drapiąc się w kark, lekko zmieszany.
-Dobra – wzięłam głęboki wdech, aby się troszkę uspokoić – Przypomnij sobie, gdzie chodziłeś jeszcze z deskorolką.
-Poszedłem się załatwić, więc zostawiłem ją... Jestem głupi – pokiwałam głową, nie dowierzając jak chłopak sięga do dziupli w drzewie i wyciąga deskorolkę.
-Ja wiedziałam, że jesteś głupi. Ale, żeby aż tak? - zachichotałam, biorąc do ręki swoją deskorolkę.
-Jedziemy czy idziemy? - zadał pytanie Louis, spoglądając na mnie lekko zmieszany.
-Jedźmy, zimno mi już – pocierałam dłońmi moje ramiona, aby lekko się rozgrzać, lecz niestety zbyt wiele mi to nie dało.
-Poczekaj – usłyszałam spokojny głos przyjaciela, a po chwili już stałam, ubrana w jego bluzę.
-Dziękuję – lekko się zarumieniłam i przytuliłam do chłopaka.
-Może się przejdźmy, pooglądajmy zachód słońca – zaproponował Lou.
-Czy to randka? - spojrzałam na niego, a kiedy zobaczyłam lekkie rumieńce na policzkach niebieskookiego, zachichotałam i pokiwałam twierdząco głową – Czemu nie?
-To chodź – złapał moją dłoń, splatając nasze palce w jedność.

Nigdy mi to nie przeszkadzało, przyjaźnię się z Louis'em od 10 lat, więc to żadna nowość. Ale dzisiaj jednak coś sprawiło, że ten gest był inny niż zawsze. Po mojej skórze popłynął lekki dreszczyk, którego nigdy wcześniej nie zaznałam przy niebieskookim. Spokojnym krokiem szliśmy przed siebie, co chwilę spoglądając na zachodzące słońce i lekko się uśmiechając. Co jakiś czas, czułam na sobie wzrok bruneta, który mnie peszył, ale nie dałam tego po sobie poznać. Ludzie w szkole mają mnie za pomocną dziewczyną, ale jeśli ktoś mnie zdenerwuje to nie ma życia w szkole. To ja jestem ta dowodząca. Przewodnicząca szkoły musi sobie podporządkować ludzi, żeby robili to, o co ich proszę. Nikt się jeszcze mi nie przeciwstawił, a to pewnie przez moich przyjaciół. Jako jedyna z klasy zaprzyjaźniłam się z starszymi od siebie chłopakami, którzy nie mieli reputacji grzecznych. Ostatnia klasa. Matura. Przede mną dużo pracy. Czasami myślę, czy nie zrobić to co reszta. Rzucić szkołę i rozpocząć karierę muzyczną. Popatrzcie gdzie oni teraz stoją! Jedni z najlepszych.

-O czym myślisz? - zagadał Lou.
-O szkole – mruknęłam, wtulając się w przyjaciela.
-Masz jeszcze 3 tygodnie do rozpoczęcia roku szkolnego.
-No wiem, wiem. Ale ostatnia klasa. Klasa maturalna. Trochę się stresuję – wzruszyłam ramionami.
-Nie wiem co to za stres – prychnął szatyn.
-Może dlatego, że nigdy w niej nie byłeś – uśmiechnęłam się szczerze.
-Jaa? Jak to?
-Jesteś za głupi na ostatnią klasę – pokazałam mu język, a chłopak pokiwał z niedowierzeniem głową.
-Moja najlepsza przyjaciółka mnie obraża.
-I to nie pierwszy raz!
-Cicho siedź, blondi – poczochrał ponownie moje włosy, czego wręcz nienawidziłam.
-Skończ – zapiszczałam zdenerwowana.
-Ale z czym? - uśmiechnął się, ukazując szereg swoich białych zębów.
-Dzieciak – mruknęłam, zastanawiając się jakim cudem, ja tyle lat z nim wytrzymałam.
-Co powiedziałaś? - stanął w miejscu, puszczając moją dłoń – Wyzywasz starszego od dzieciaka? To ty tutaj jesteś dzieciakiem!
-No tak, ty jesteś staruch – pokazałam mu język – I do tego głupi.
-Jak ja cię dorwę – spojrzał na mnie „spod byka” i ruszył na mnie, biegnąc.
-Co ty...? - wystraszona, zaczęłam uciekać.
-I tak cię dogonię! - krzyknął za mną.
-Jasne, jasne – odwracając się do niego przodem, dalej biegłam.

Niestety, na moje nieszczęście, potknęłam się o kamień i wywróciłam się. Chłopak wskoczył na mnie i z triumfalnym uśmiechem, spoglądał mi prosto w oczy.

-Mówiłem – podał mi dłoń, pomagając wstać.
-To się nie liczy – prychnęłam, otrzepując się z trawy.
-Liczy, liczy – pocałował mnie w policzek, a następnie wziął na ręce.
-Odbija ci – stwierdziłam, uśmiechając się do niebieskookiego.
-Chodźmy opić moje zwycięstwo! - wykrzyknął i ruszył w kierunku mojego domu.
-Pić to ja mogę zawsze – zachichotałam i przytuliłam się do szatyna.


----------------------------------------------------
Romantycznie, czyż nie? Mam nadzieję, że podoba wam się ten rozdział tak bardzo jak mi. Ale w następnych będę musiała troszkę zrównoważyć tą słodkość. Aż mdli! Do następnego!

Czytasz --> Komentujesz --> Motywujesz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

14. Nic o mnie nie wiesz.

-Siema! - usłyszeliśmy dosyć znajomy głos oraz donośne kroki. -Zapraszałeś kogoś? - spojrzałam podejrzliwie na Ross'a, który już wc...