piątek, 28 września 2018

14. Nic o mnie nie wiesz.


-Siema! - usłyszeliśmy dosyć znajomy głos oraz donośne kroki.
-Zapraszałeś kogoś? - spojrzałam podejrzliwie na Ross'a, który już wcześniej zaprosił swoją rodzinkę oraz Alex.
-Nie – chłopak podrapał się w głowę – A przynajmniej tak mi się wydaje.
-Hejka – następny głos. Ale ten już mniej znany dla mnie jest, chociaż skądś go kojarzę – Mam nadzieję, że nie będziecie źli, że przyszedłem razem z Andym.

Mój wzrok skierowałam ku chłopakowi, który stał teraz w progu salonu i uśmiechał się do mnie szelmowsko. Te brązowe oczy. Uśmiech. Ta twarz. Jacob.
Dlaczego to zawsze mi się musi przytrafiać? Dlaczego to ja mam zawsze takiego pecha?

-Andy? - wstałam, podchodząc do niego – Możemy na słówko?
-Tak – niepewnie spojrzał na mnie – Pewnie – wskazał dłonią w stronę kuchni i przepuścił mnie w progu.
-Dzięki – prychnęłam, przechodząc obok Jacob'a.
-Niezła dupa z ciebie – mruknął jeszcze szybko brązowooki, a mną aż zawrzało.

Obróciłam się do niego przodem, a po moim ciele zaczął spływać pot. Ten drań śmie w moim mieszkaniu tak się do mnie odzywać. Ten drań jest nikim. Ten drań ma tak wygórowane ego, że nie zauważa, iż takim zachowaniem tylko od siebie odtrąca dziewczyny, z którymi mógłby stworzyć poważny związek, w którym również byłby seks. Ten drań woli panienki na noc, aby tylko zaspokoić swoje fantazje erotyczne, a potem mówić innym jakie to one są łatwe, jakimi są szmatami. Tacy ludzie jak on powinni być zamykani w jakiś klatkach, gdzie żyliby w samotności, gdzie nie mieliby dostępu do żadnej innej żyjącej istoty. Tacy ludzie są niebezpieczni. Mogą skrzywdzić ludzi. Kobiety. Dzieci.

-Zapomniałeś się?! - Andy najwidoczniej usłyszał słowa skierowane w moją stronę z ust Jacoba – A może prosisz się o dostanie w pysk?!
-Wyluzuj stary – chłopak zaśmiał się dźwięcznie i spojrzał na mnie, łapiąc za mój podbródek – Przecież sam chciałbyś taką przeruchać. Tak ostro, że przez lata czułaby cię nadal.
-Że co proszę?! - Louis ruszył w stronę szatyna i uderzył go – Nie będziesz się tak do niej odnosił!
-O mój boże! - chłopcy zaczęli się szamotać, a ja tylko stałam, oglądając to wszystko.

Alex podbiegła do mnie, przytulając i odciągając od tego wszystkiego. Wie co przeszłam, rozumie mnie, ponieważ sama przeszła coś podobnego. Mimo iż mi się nigdy nie stała żadna krzywda na tle seksualnym, ona nie miała takiego szczęścia. Była ofiarą molestowania. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że była ofiarą molestowania przez własnego brata oraz jego najlepszego przyjaciela.

Pamiętam tą burzliwą noc, kiedy miałyśmy iść na imprezę i się zabawić. Niestety, wiatr był tam mocny, że bałyśmy się nawet wyjść z domu, więc plan o zabawie zapadł się pod ziemię. A więc otworzyłyśmy wino i przygotowałyśmy sobie kolację, śmiejąc się i dowiadując się o sobie coraz to nowszych rzeczy. Kiedy już byłyśmy pełne jedzenia i alkoholu, usiadłyśmy na kanapie. Na początku nadal opowiadałyśmy sobie jakieś pierdoły, ale nagle Alex zrobiła się poważna i zaczęła płakać. Nie rozumiałam o co chodzi. Pytałam, błagałam, aby wyjaśniła co się stało. Bałam się o nią. Zaczęła opowiadać, że równe 2 lata temu została zgwałcona przez brata i jego kolegę. Mówiła, że udało jej się uciec i zadzwonić do mamy, gdzie krzyczała, aby jak najszybciej wracała, bo dzieje się jej krzywda. Chłopcy wyważyli drzwi do pokoju i zaczęli dziewczynę torturować. Kazali, aby zrobiła im dobrze, a później przywiązali do łóżka i na zmianę gwałcili. Na szczęście rodzice przyjechali i ją uratowali, a tamta dwójka siedzi teraz w więzieniu.

Mimo, że Alex przeżyła tak wiele, teraz przygarnęła mnie i pocieszała, krzycząc:
-Ross! Zrób coś!
-Ale co?! - wrzasnął blondyn, biegnąc do bijących się chłopaków.
-W tej chwili ją przeproś! - ryknął Louis, trzymając Jacob'a za włosy i podchodząc z nim do mnie.
-A to nie jest przypadkiem dom dla prostytutek? - prychnął chłopak, patrząc mi prosto w oczy.
-Wiesz co, gówniarzu? - złapałam jego podbródek, wbijając paznokcie – Nie znasz mnie. Nie wiesz nic na mój temat, a masz czelność mnie tak nazywać. Jesteś aroganckim durniem, myślącym, że każda kobieta, która pokazuje więcej ciała od razu jest prostytutką, dziwką. Niestety mój drogi, ale trafiłeś na zły adres, ponieważ tutaj, żadna nie chciałaby cię mieć w łóżku. A wiesz dlaczego? Ponieważ tutaj kobiety się szanują. Szanują swoje ciało takie jakie jest. Nawet gdybym była pulchniejsza to co z tego?
-Byłabyś okropna – wtrącił się szatyn.
-Nie, nie byłabym. Byłabym nadal piękna. Bo każda kobieta, nieważne jakiej jest figury, nieważne jaką ma twarz, jest piękna. Każda kobieta również zasługuje na szacunek, ponieważ kobieta to również człowiek. Ponieważ nie jesteśmy lalką, posiadamy uczucia i każda kobieta, nawet taka, która sprawia wrażenie, iż obelgi bądź krytyka ją nie obchodzą, czuje się bardzo dotknięta, zraniona.
-Mówisz jakieś bzdury! Widać, że jesteś dziwką, bo mózgu to ty nie masz!
-Wiesz co jest najgorsze? Że ty zachowujesz się tak przez cały czas. Jestem bardzo ciekawa ile dziewczyn przez ciebie wpadło w kompleksy, anoreksję albo nawet popełniło samobójstwo. Zastanów się nad tym, bo nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo ranisz innych.
-Nic o mnie nie wiesz! - warknął chłopak.
-Tak samo jak ty o mnie nic nie wiesz – wzruszyłam ramionami, obracając się tyłem do chłopaka i odchodząc w stronę pokoju – Andy! A ty zastanów się jakich masz kolegów!

poniedziałek, 24 września 2018

13. To będzie niesamowita niespodzianka dla Julie!


Oczami Rydel

-Już wracają! - krzyknęłam, wchodząc do salonu.
-Jak to już wracają? - jęknęła Alex.
-Kobieto! Oni tam byli ponad 2 godziny! Martwię się okropnie o nią.
-A co jeśli będzie w ciąży? - Oczywiście Ellington jak zawsze jest bardzo pomocny i wspierający.
-Jul się nie puszcza – mruknął Riker.
-A jeśli tak to miejmy nadzieję, że się zabezpiecza – rzucił na dodatek Rocky.
-Możecie w końcu się przymknąć? - warknęłam, wychodząc z salonu – Alex! Zrobimy coś do jedzenia. Na pewno tamta trójka będzie głodna. A Juliet to już na pewno, ponieważ Ross mi mówił, że prawie nie tknęła obiadu. A przecież zrobił zapiekankę!
-O co wam chodzi z tą zapiekanką? - dziewczyna jak zawsze zadaje głupie pytania.
-Od kiedy przyjaźnisz się z Jul?
-Od początku liceum?
-Więc od dwóch lat nie wiesz, że Juliet uwielbia zapiekankę? Naprawdę? - pokręciłam głową ze zrezygnowaniem.

Ta dziewczyna jest taka słodka, ale na dodatek taka głupia! Po prostu żadna osoba inteligentna nie potrafi wytrzymać z nią 5 minut, więc jakim cudem Jul nadal się z nią przyjaźni? Chociaż te 2 lata to nic w porównaniu z tym ile jej rodzina musiała z nią wytrzymać. No, ale na szczęście to nie moja przyjaciółka, więc w każdej chwili moge powiedzieć jej: „spierdalaj” i nie będę miała wyrzutów sumienia.

-Po co to jest? - nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos Alex, która w dłoni trzymała czajnik.

No wiecie, taki czajnik do którego wlewacie wody i kładziecie na kuchence, aby ją podgrzać. Każdy chyba miał taki czajnik w domu, chociaż te elektroniczne są o wiele łatwiejsze i bezpieczniejsze!

-Odłóż to, bo sobie jeszcze krzywdę zrobisz – uśmiechnęłam się ironicznie i uciekłam, abym być jak najdalej od tej dziewczyny.
-Rydel? Może to być tutaj powieszona?

Oni są po prostu niemożliwi. Rocky stoi na kanapie, a Riker na drabinie. Nie mam pojęcia co oni wyprawiają, ale to nie jest nic mądrego. Pewnie wymyślili według siebie jakiś genialny pomysł, o którym nie zapomnimy do końca życia, a oni za każdym razem, gdy o tym wspomnimy, będą się zapadać pod ziemię. O ile w przyszłości zmądrzeją jak nasza kochaniutka Alex. Ale wiecie co? Szybciej nastąpi koniec świata zanim ta czwórka zacznie myśleć jak należy.

-Co wy wyprawiacie? - zapytałam, podchodząc do Ellingota, który coś bazgrał na materiale, który trzymają chłopcy.
-To będzie niesamowita niespodzianka dla Julie! - wykrzyknął chłopak, zamykając mazak.
-Dlaczego ja z tobą jestem? - spojrzałam na szatyna, kręcąc głową i próbując uwierzyć w to, że on naprawdę jest głupi, a ja nie mam żadnych omamów.
-Przyjechali! - Alex krzyknęła i wbiegła do salonu.
-Naprawdę chcecie, aby Jul po wejściu do mieszkania przeczytała: „Lepiej żeby to było dziecko, a nie HIV”? - jęknęłam – Zdejmijcie to!
-Przesadzasz kochanie – Ellington złapał mnie w talii i przytulił do siebie.
-Jesteś idiotą – warknęłam mu do ucha.
-Ale twoim idiotą – uśmiechnął się i pocałował mnie.

Oczami Juliet

-Ross? Została może jeszcze ta twoja zapiekanka? - zapytałam, wychodząc z samochodu i spoglądając na blondyna.
-Wydaje mi się, że tak. No chyba, że Louis ją wyżarł – zaśmiał się chłopak, uderzając lekko Lou w ramie.
-Ha ha. Może jem troszkę więcej niż ty, ale ja przynajmniej nie wyglądam jak bezdomny – szatyn pokazał język i przytulił się do mnie. A raczej ukrył się przed następnym uderzeniem.
-Jesteście gorsi niż dzieci - jęknęłam i otworzyłam drzwi z mieszkania – Czy kogoś zapraszaliście? - zapytałam, ponieważ nie przypominam sobie, abym to ja kogoś na dzisiejszy wieczór zapraszała.
-Ach... Tak – wykrzyknął Ross – Rydel, Alex, Rocky, Riker i Ellington wpadli.
-Dzięki, że właśnie teraz mnie o tym informujesz – uśmiechnęłam się sarkastycznie – W momencie, gdy nie mam już możliwości wejść do sklepu i kupić coś dla wszystkich na kolację.
-No to zamówimy pizze – Lou objął mnie ramieniem, wyciągając swoją komórkę i wybierając numer do najlepszej pizzerii w mieście – W końcu trzeba świętować!
-Przynajmniej jest co – zaśmiałam się, wchodząc do środka, gdzie powitał mnie napis: „Lepiej żeby to było dziecko, a nie HIV” - Jesteście idiotami – warknęłam, ale po chwili wybuchnęłam śmiechem.
-To samo im powiedziałam! - krzyknęła Rydel i przybiegła do mnie – I jak?
-Nadal przyjaźnisz się z dziewicą – uśmiechnęłam się do niej, a po chwili blondynka już tuliła mnie do siebie jak trzyletnie dziecko.

piątek, 21 września 2018

12. Pigułka gwałtu


-Ross! Ja nie chcę jechać! – złapałam się kurczowo rękawa blondyna, marząc o tym, aby chłopak się zgodził i zostawił mnie w spokoju, w domu.
-Jul… Skarbie – przytulił mnie mocno do siebie, a następnie obdarował moje czoło czułym pocałunkiem – Ja chcę dla ciebie dobrze. Martwię się. Masz w sumie tylko mnie, chcę wiedzieć czy wszystko jest dobrze, a jeśli nie będzie to chcę wiedzieć jak mam się tobą opiekować.
-Jesteś cudowny, wiesz? – uniosłam głowę, abym mogła spojrzeć mu w oczy.
-Przebierz się, proszę. A ja przyrządzę coś na obiad – Ross jeszcze raz ucałować moje czoło, a następnie odwrócił się, kierując ku kuchni – Zadzwonić po Lou, aby z nami pojechał?
-Jeśli możesz to tak, on również jest dla mnie jak brat i potrzebuję jego wsparcie – uśmiechnęłam się, przypominając dzień, gdy razem z Louis’em szliśmy za rękę.

Udałam się pospiesznym krokiem do pokoju, w celu przygotowania się fizycznie i psychicznie do spotkania z ginekologiem. Mam tylko szczerą nadzieję, iż moja już w sumie znajoma ginekolożka będzie dzisiaj w pracy i mnie przyjmie. Nie będę się przynajmniej bała wyjaśnić jej całej mojej sytuacji i będę spokojniejsza. Ale jak na razie muszę się przebrać w coś zwiewnego. Z szafy wyciągnęłam śliczną, sukieneczkę w róże, która jest mi do kolan. Z koszyczka zaś zabrałam komplet bielizny w jasnych odcieniach, aby nie była zauważalna spod sukienki. Udałam się do łazienki, szybko się umyłam, uważając przy tym, aby nie zamoczyć włosów. Wychodzą, owinęłam się szczelnie ręcznikiem i wróciłam do pokoju, w celu pomalowania się. Postawiłam dziś na pełny makijaż, ale w stonowanych odcieniach, nie chcę się bardzo rzucać ludziom dzisiaj w oczy. Kiedy już byłam pewna, że mój makijaż jest idealny, zrzuciłam ze swojego ciała ręcznik i założyłam przygotowane wcześnie ubrania. Posprzątałam bałagan, który narobiłam w łazience, jak i na toaletce, a następnie udałam się do Ross’a, który siedział przy stole w jadalni i pisał z kimś.

-Ale pięknie pachnie! – mruknęłam, zaciągając się smakowitymi zapachami.
-Przygotowałem zapiekankę – chłopak uśmiechnął się w moją stronę – Twoją ulubioną, aby poprawić ci troszkę ten dzień.
-Nie trzeba było Ross! – podeszłam i ucałowałam go w policzek, w geście podziękowania - Gdzie jest Lou?
-Właśnie jedzie. Zjedz szybko i będziemy się zbierać – Ross wstał i podał mi talerz – Smacznego.
-Dziękuję – w mojej głowie pojawił się ponownie mętlik, ale szybko został rozwiany przez burczenie dochodzące z mojego brzucha.

*~*

-Jul, nie wygłupiaj się! - Louis mruknął, biorąc mnie w ramiona i zanosząc do auta.
-Lou – pokręciłam głową – Przecież ja mam nogi i sama bym doszła do samochodu.
-Już nam 3 razy uciekłaś do domu – krzyknął Ross, zamykając drzwi na klucz.
-Ja się tylko wygłupiałam, chłopcy – zadziornie się uśmiechnęłam, wywołując przy tym śmiech tamtych kretynów.
-Dlatego powiedziałem, abyś przestała się wygłupiać – Lou mrugnął w moją stronę – Zapnij pasy.
-Czekaj, Lou! - znowu głos Ross'a, który właśnie podszedł do nas – Przyklejmy ją lepiej taśmą klejącą. Nie ucieknie nam, bo będzie jej to sprawiać ból.
-Świetny pomysł! - Po minie Louis'a, mogę się domyśleć, że naprawdę ten plan wydaje mu się genialny, ale przecież będą musieli to gówno ze mnie zedrzeć.
-Ale wiecie o tym, że gdy będziecie ściągać ze mnie tą taśmę to również sprawi mi ból? No bo chyba nie wiedziecie samochodem do gabinetu – spojrzałam głęboko w oczy tych durniów, mając nadzieję, że ich genialny plan spali na panewce.
-Lou... Nie daj się jej – Ross trzepnął bruneta w tył głowy i udał się na miejsce kierowcy.
-Mnie bijesz, a sam się poddałeś! - krzyknął, śmiejąc się przy tym i siadając obok mnie.
-Ej! Miałeś usiąść obok mnie, a nie obok niej! Będę się czuł jak taksówkarz...
-Panie taksówkarzu! - zawołałam, powstrzymując śmiech – Poproszę do ginekologa.
-Ja mogę sam Panią sprawdzić – poruszył dwuznacznie brwiami, a następnie śmiejąc się z swojej głupoty zapalił samochód.

*~*

-Wczoraj obudził mnie znajomy, a ja leżałam w jego łóżku całkowicie naga. Powiedział mi, że nie uprawialiśmy razem seksu, ale nie wie czy wcześniej nikt mnie nie wykorzystał, ponieważ byłam pod wpływem alkoholu – spojrzałam zawstydzona na Catharine, znajomą ginekolożkę – Wiesz dobrze, że nie uprawiałam z nikim seksu i jestem dziewicą. Okropnie się boję, iż ktoś mógł mnie wykorzystać, a ja nie pamiętam niczego. Ze koleżanką zastanawiałam się nawet czy ktoś nie dorzucił mi pigułki gwałtu, ale to przecież niemożliwe, prawda? Przecież to nie jest takie łatwe do zdobycia.
-Jul, kochanie – Cat szepnęła cicho, uspokajając mnie swoim głosem – Pigułka gwałtu powstała 40 lat temu, ale w dzisiejszych czasach nie jest ona tak trudno dostępna. Występuje ona najczęściej jako mieszanka popularnych środków farmakologicznych.
-Środków farmakologicznych? - moje ręce zaczęły się pocić ze stresu, a w głowie kręcić – Czyli jakich? I jak to są łatwiej dostępne?!
-Jak już mówiłam, występuje w mieszankach środków farmakologicznych, takich jak GHB, flunitrazepam, ketamina lub wodzian chloru. Z roku na rok coraz więcej kobiet pada ofiarą gwałtu, ponieważ gwałciciele nie muszą kupować pigułek już od dealera, a bez problemu dostaną taki środek legalnie w aptece – dziewczyna pokręciła głową i spojrzała mi prosto w oczy – Zbadam cię i dowiemy się czy coś ci się stało czy też nie, dobrze? Powiedz mi tylko czy wczoraj rano bolało cię miejsce intymne? Czy czułaś, że coś jest nie tak?
-W sumie to nie wiem – zaczęłam mocno wracać myślami do wczorajszego poranka, próbując przypomnieć sobie wszystko co wczoraj czułam, mówiłam, myślałam, a nawet jadłam – Rano bardziej byłam zestresowana myślą, że mogłam coś z kimś zrobić.
-Czyli nie przypominasz sobie bólu?
-Nie – pokręciłam głową – Ogólnie to Cat, ja nie wypiłam dużo. Maksymalnie to 2 drinki i na dodatek słabe, ponieważ nie miałam ochoty jakoś bardzo się zabawiać. Był tam jeden chłopak, który mnie podrywał. Nawet z nim tańczyłam – zaczęłam mówić, przypominając sobie całą sytuację z Jacob'em – W pewnym momencie chciał czegoś więcej, ale uderzyłam go i odeszłam. Wątpię, że ktoś go wyrzucił, więc może faktycznie mi coś dosypał, aby się zemścić? Ja kompletnie od tamtego momentu nie pamiętam nic!
-Spokojnie Juliet – Catharine wstała, podeszła do mnie i przytuliła – Chodź, zrobimy badania i upewnimy się, dobrze?
-No dobrze – wstałam, zdjęłam majtki i usiadłam na samolocik – Ale nie powiesz tego nikomu?
-Oczywiście, że nie! Jest coś takiego jak tajemnica lekarska, Jul, a dodatkowo jesteśmy bliskimi koleżankami – dziewczyna uśmiechnęła się i zabrała za badania.

poniedziałek, 17 września 2018

11. Jedziemy do ginekologa.


-Jul?! Gdzie jesteś?! – usłyszałam wołanie Ross’a, dobiegające najprawdopodobniej z salonu.

Nie chciałam mu powiedzieć, że jestem w łazience. Że siedzę na podłodze i płaczę nad swoim losem. Mimo iż, nie jestem pewna tego czy uprawiałam zeszłej nocy seks to czułam wstyd. Czułam zażenowanie własnej osoby. Czułam się brudna, troszkę jak prostytutka, którą przecież nie jestem. Nie pamiętam, żebym z kimś to zrobiła. Pamiętam tylko zamieszanie związane z tym, iż uderzyłam Jacob’a. Ale należało mu się. Myśli, że jeśli jest przystojny to każda dziewczyna rozkroczy przed nim nogi. Może poprzednie jego zdobycze były łatwe, ale ja taka nie jestem. Nie chcę zamieniać się w swoją matkę. Znacie już dobrze historię o tym, że piła, gdy ojciec nas obie porzucił. Ale ona nie tylko piła do nieprzytomności. Nie miała nigdy normalnej pracy. Aby nas utrzymać, podjęła pracy prostytutki, ponieważ stwierdziła, że nie będzie harować jak wół i otrzymywać marne pieniądze. Ona wolała sprawiać sobie i innym przyjemność, narażając tym samym swoją córkę. Nie pracowała w żadnym klubie Go Go. Sprowadzała facetów do domu, nie raz namawiając mnie do obsłużenia „gościa”, gdy ona była zajęta innym. Nie szanowała swojego ciała, dla niej były najważniejsze tylko pieniądze. Wstydziłam się jej. Nie raz dokuczano mi w szkole. Kiedy byłam nastolatką o nienagannych kształtach, faceci których matka sprowadzała, często chcieli się dobrać do mnie, ale nosiłam przy sobie gaz pieprzowy. Bałam się. Nie potrafiłam w spokoju zasnąć, ponieważ nie wiedziałam czy zaraz nie będzie się chciał ktoś do mnie dobrać. To właśnie wtedy poznałam Ross’a. Sypiałam zazwyczaj u niego, znał moją historię, wiedział również o tym jak mi z tym źle, o tym że w szkole mnie gnębią, znęcają się nade mną, dokuczają z powodu tego jaka jest moja matka. Dlatego jest mi tak wstyd tego, iż mogłam uprawiać z kimś seks.

-Jul? – drzwi lekko się uchyliły, a w szparze znalazła się twarz Ross’a – Tutaj jesteś.
-Zostaw mnie – wydusiłam z siebie i rozpłakałam.
-Skarbek, co się stało? – chłopak zbliżył się, a następnie wtulił mnie w swoje ciało.
-Ja… Ja nie chciałam! – wychrypiałam i ponownie rozpłakałam.
-Spokojnie, Julie – blondyn nucił, aby szybciej mnie uspokoić – Wszystko jest już dobrze, przecież jestem przy tobie. Uspokój się, proszę.

Po kilku minutach Ross zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku. Przykrył mnie kocykiem oraz pocałować w czoło, a następnie udał się do kuchni, najprawdopodobniej w celu przyrządzenia mi jakiejś potrawy, która poprawiłaby mi humor. Położyłam się, wtuliłam się mocniej w koc i przymknęłam oczy. Zaczęłam rozmyślać jak wytłumaczyć wszystko chłopakowi. Przecież on mi tego nie wybaczy. Zawsze mnie wspierał i był przy mnie, ale po czymś takim może mnie opuścić. Stwierdzić, że zmierzam w stronę zachowania mojej własnej matki. Dobrze pamięta wszystkie nieprzespane nocy, ponieważ zwierzałam się mu wtedy z moich przeżyć i przemyśleń. Potrzebuję go, potrzebuję go właśnie teraz, aby pomógł mi zwalczyć myśl, iż jestem zwykłą dziewczyną, dającą d*pe na imprezach.

-Śpisz, mała? – niski i cichy ton głosu Ross’a, odbijał się od ścian, uwalniając go od ciszy.
-Nie, nie śpię – odwróciłam się przodem, siadając – Potrzebuję cię.
-Wiem, Rydel mi pisała, że potrzebujesz mnie. A więc jestem – zbliżył się i mnie przytulił – Co się stało, kochanie?
-Bo – zająknęłam się – Obudziłam się dzisiaj kompletnie naga.
-Przecież często tak u siebie śpisz – podsumował Ross.
-Tak, u siebie – pokręciłam głową – Ale ja obudziłam się w sypialni Andy’ego całkowicie naga.
-Czy on…? – źrenice chłopaka zwężyły się, a ręce zacisnęły.
-On nie – spuściłam wzrok, nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy – Ale obawiam się, że z kimś mogłam uprawiać seks.
-Obawiasz się? Niczego nie pamiętasz?
-Nie, pamiętam jedynie kłótnię z Jacob’em, a później film mi się urwał.
-Wstawaj – Ross podniósł mnie i postawił na podłodze.
-Dlaczego? Chcę się położyć, zjeść, obejrzeć film, przytulić się i zapomnieć o tym wszystkim – usiadłam na skraju łóżka, wpatrując się w oczy blondyna.
-Jedziemy do ginekologa. Tylko on nam powie czy jesteś nadal dziewicą czy nie. Masz 10 minut na ogarnięcie się i jedziemy – Ross wyszedł, zostawiając mnie samą w pomieszczeniu, które w tej chwili wydawało się najlepszym schronieniem przed złem.

--------------------------------------------
Czy wam również tak się dłuży ten wrzesień? Okropieństwo... 
A co do  rozdziału, co o nim myślicie? Dajcie znać, że żyjecie!


piątek, 14 września 2018

10. Potrzebujesz ich.


-Jul, spokojnie – Rydel przytuliła mnie najmocniej jak tylko potrafiła – Przecież nie jesteśmy pewni czy uprawiałaś z kimś seks czy nie. Może warto by się wybrać do ginekologa? Sprawdzi czy masz błonę dziewiczą czy też nie. Jeśli tak to oznacza, że po pijaku zdjęłaś z siebie ubrania i zasnęłaś w łóżku. Jeżeli jej nie masz – spojrzała na mnie ze smutkiem – Chyba nie muszę ci tego tłumaczyć.
-Nie Rydel, nie musisz. Wiem co to oznacza – upiłam duży łyk wody – To niemożliwe, żebym z kimś uprawiała seks. Wiem, że nie raz robiłam jakieś głupie rzeczy, ale znasz mnie. Wiesz jaka jestem. Wiesz, że się szanuję.
-Wiem skarbie, wiem – dziewczyna wstała, podeszła do komody i zaczęła pisać coś na telefonie.
-Z kim piszesz? – zapytałam, podchodząc i zerkając jej przez ramię.
-Ross pisze, martwi się o ciebie – spojrzała na mnie, a jej wzrok posmutniał – Może dobrze by było mu o tym powiedzieć? Przecież to twój przyjaciel. Ja rozumiem, że to chłopak, że lepiej jest ci się wygadać przed drugą dziewczyną, czyli przede mną. Ale Ross również zasługuje na szczerość. Zasługuje, żeby wiedzieć co dzieje się teraz w twojej głowie. Potrzebujesz go.
-Rydel, on nie zrozumie – nie chciałam dopuścić sobie myśli, iż Ross mógłby dowiedzieć się o tym – On nie może dowiedzieć się o tym, iż prawdopodobnie uprawiałam z jakimś napotkanym na imprezie typem seks. Nie może wiedzieć. Proszę, Rydel – zbliżyłam się do niej niebezpiecznie blisko – Nie mów mu o tym – po moim policzku popłynęła tylko jedna łza, zaburzając tym samym wszystkie emocje, które chciałam w sobie stłumić.
-Juliet, proszę nie płacz – Rydel przytuliła mnie, a następnie poprowadziła mnie do salonu i posadziła na kanapie – On ci pomoże. Piszę mu, że ma przyjść, aby się wesprzeć.
-Rydel, nie rozumiesz – pokiwałam przecząco głową.
-Nie obchodzi mnie to, że nie rozumiem. Potrzebujesz teraz przy sobie swoich przyjaciół. A Ross jest jednym z najbliższych, prawda?
-No tak, prawda. On i Louis – westchnęłam na wspomnienie pięknego wieczoru z Louis’em – Ale będą mi wypominać moje wszystkie głupstwa, które popełniłam.
-Nic z tych rzeczy – Rydel wybrała kogoś numer na telefonie – Potrzebujesz ich.

poniedziałek, 10 września 2018

9. Nie tak miał wyglądać mój pierwszy raz.


-Dzień dobry księżniczko – usłyszałam niski głos nad sobą.
-Nie jestem twoją księżniczką, palancie – chrypnęłam, czując jak moja głowa zaczyna boleć.
-Pomożesz mi? - chłopak usiadł obok mnie.
-W czym? - mruknęłam, otwierając oczy, czego od razu pożałowałam.

Leżałam w czyimś łóżku. Nie wiem czyim. Nie wiem kiedy się tutaj znalazłam. Nie wiem jak się tutaj znalazłam. Ale wiem 2 rzeczy.
  1. Chłopak, który obudził mnie słowami „Dzień dobry księżniczko” był brunetem, o oczach w odcieniu oceanu. Tak, to Andy.
  2. Jestem naga... KOMPLETNIE NAGA
Podnosząc się do pozycji siedzącej, skupiałam uwagę chłopaka, który lustrował mnie od góry do dołu. Okryłam się jeszcze szczelniej kołdrą, szukając szybkim wzrokiem swoich ubrań. Niestety, nigdzie ich nie było. A przynajmniej nie w tym pokoju.

-Andy? - zaczęłam niepewnie.
-Nie, nie uprawialiśmy seksu – odpowiedział, nie czekając aż zadam pytanie.
-Jeśli nie my – mój wzrok utkwił na papierku, który znajdował się obok stoliczka – Z kim? - spojrzałam na chłopaka, a do oczu napłynęły mi łzy.
-Przepraszam – brunet spuścił głowę, wstał.
-Nie... - szlochnęłam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

Nigdy, przenigdy nie uprawiałam seksu. Może wyglądam i zachowuje się, jak dziewczyna, która śpi z każdym, ale tak nie jest. Jestem pewna siebie, ale szanuję siebie. Szanuje swoje ciało. Chciałam, aby to była magiczna chwila, pełna namiętności, ale i miłości. A nie jakieś ruchanko po pijaku, na imprezie gościa, którego znam niecały tydzień. No i z osobą, którą zapewne nie znam. I nawet nie pamiętam. To nie tak miało być.

-Jul, cichutko – Andy zaczął mnie uspokajać, przytulając mnie do siebie.
-Proszę, daj mi ubrania – wychrypiałam.
-Mogę ci dać jakieś swoje? - zapytał, podchodząc do szafy i szperając w niej.
-Tak – mruknęłam i bacznie obserwowałam chłopaka, który pogwizdywał sobie cicho i wyciągał coś.
-Masz – rzucił we mnie ubraniami i lekko się uśmiechnął – Jesteś piękna.
-Wyjdź – mruknęłam.

Chłopak wyszedł, a ja wstałam i zaczęłam się ubierać. To niemożliwe, żebym w nocy z kimś uprawiała seks. Przecież wypiłam 1 drinka. No może dwa. Ale to wszystko. Chyba...

-Andy?! - krzyknęłam, wybiegając z pokoju.
-Kuchnia! - usłyszałam, więc udałam się do tamtego pomieszczenia.
-Czy jest możliwość, żeby ktoś mi coś dosypał do drinka? - zapytałam, ledwie wchodząc do kuchni.
-Raczej nie – odparł, nakładając na talerze jajecznice.
-Raczej? Więc jest możliwość?
-Jul... Posłuchaj, stało się – zaczął, podchodząc do mnie z talerzem i stawiając przede mną – Nie poradzę nic na to. Mogłem upilnować cię, ale teraz już nic nie zrobimy. Na imprezach często tak bywa – mówił, napychając do swojej buzi coraz więcej jedzenia.
-Nie rozumiesz – mruknęłam, odsuwając od siebie talerz – Nie jestem głodna.
-Musisz coś zjeść – ponownie podsunął mi jedzenia – Więc mi wytłumacz.
-Jest gdzieś kawa? - zapytałam, wstając.
-W kubku. Nie wiedziałem czy słodzisz czy nie, więc jakby co to posłódź.
-Nie, dzięki – zabrałam do dłoni kubek i upiłam z niego porządny łyk kawy – Od razu lepiej.
-Wytłumaczysz?
-Dlaczego tak ci na tym zależy? - usiadłam obok niego, gryząc kromkę chleba.
-Bo powiedziałaś mi, że nie rozumiem, więc chcę zrozumieć.
-Po prostu... - spuściłam wzrok na talerz – Nie tak miał wyglądać mój pierwszy raz.
-Zabije gnoja – warknął Andy, gwałtownie wstając, a jego twarz nabrała czerwonego koloru.


------------------------------------------------------
No moi drodzy... Ale się porobiło. No, ale tak bywa w życiu. Gdy jest zbyt idealnie to musi się coś spierdolić. I tak samo jest w życiu Juliet.

A jak tam w szkole? Ja czuję się wykończona, a przecież minął tylko tydzień! Masakra... Daje wam dobrą radę... Nie idźcie na rozszerzoną matematykę xD

piątek, 7 września 2018

8. Dupek


-Chcesz jeszcze jednego drinka? - pytanie, które skierowane było do mnie, zostało zadane przez niewysokiego bruneta.
-Nie, dzięki – zaśmiałam się, podchodząc bliżej do chłopaka – Jestem Julliet.
-Jacob – uśmiechnął się zadziornie, przyciągając mnie bliżej siebie – Zatańczymy?
-Jasne – wygramoliłam się z jego objęcia i ruszyłam w stronę parkietu.
-Pierwszy raz cię tutaj widzę – odezwał się brązowooki, kiedy zaczęliśmy tańczyć do wolnej piosenki, przytuleni do siebie.
-Znam Andy’ego dwa dni – zaśmiałam się, a brunet zawtórował.
-To musiałaś wpaść mu w oko, że od razu cię zaprosił.
-Nieee – mruknęłam – Jestem dobrym szpiegiem. W 5 minut znalazłabym gdzie mieszka.
-Boże, stalking – wrzasnął Jacob, a po chwili wybuchł śmiechem.
-Spokojnie, wariatką nie jestem – zawtórowałam śmiechem.
-Wariatką może nie, ale swoją urodą bijesz wszystkie te laski tutaj razem wzięte – ukazał ząbki, nie odrywając ode mnie oczu.
-Dziękuję za komplement, ale obrażasz moją przyjaciółkę – rzuciłam, sprawdzając jak zareaguje brunet.
-Och.. A która to twoja przyjaciółka?
-W sumie to każda – chłopak wyglądał na przerażonego i speszonego, na co się zaśmiałam – Żartuję, widzisz tamtą blondynkę?
-Tamtą? - chłopak powędrował wzrokiem za moim palcem, którym wskazałam Rydel.
-Tak, tamtą.
-Jest.. Piękna – Jacobowi zaświeciły się oczy.
-Ej! Jest zajęta! - prychnęłam – A teraz podrywasz mnie czy chcesz, żebym cię z inną zeswatała?
-Oczywiście, że ciebie – jego łobuzerski uśmiech sprawił, że przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz – A może dasz mi siebie posmakować? - mruknął mi do ucha, a jego dłonie zjechały na moje pośladki i lekko nimi potrząsnęły.
-Dupek – nagle czar prysł, a ja z całej siły uderzyłam chłopaka w twarz.

Niestety Jul... Każdy chłopak jest taki sam..

14. Nic o mnie nie wiesz.

-Siema! - usłyszeliśmy dosyć znajomy głos oraz donośne kroki. -Zapraszałeś kogoś? - spojrzałam podejrzliwie na Ross'a, który już wc...