-Dzień dobry
księżniczko – usłyszałam niski głos nad sobą.
-Nie jestem twoją
księżniczką, palancie – chrypnęłam, czując jak moja głowa
zaczyna boleć.
-Pomożesz mi? -
chłopak usiadł obok mnie.
-W czym? -
mruknęłam, otwierając oczy, czego od razu pożałowałam.
Leżałam w
czyimś łóżku. Nie wiem czyim. Nie wiem kiedy się tutaj
znalazłam. Nie wiem jak się tutaj znalazłam. Ale wiem 2 rzeczy.
- Chłopak, który obudził mnie słowami „Dzień dobry księżniczko” był brunetem, o oczach w odcieniu oceanu. Tak, to Andy.
- Jestem naga... KOMPLETNIE NAGA
Podnosząc się
do pozycji siedzącej, skupiałam uwagę chłopaka, który lustrował
mnie od góry do dołu. Okryłam się jeszcze szczelniej kołdrą,
szukając szybkim wzrokiem swoich ubrań. Niestety, nigdzie ich nie
było. A przynajmniej nie w tym pokoju.
-Andy? - zaczęłam
niepewnie.
-Nie, nie
uprawialiśmy seksu – odpowiedział, nie czekając aż zadam
pytanie.
-Jeśli nie my –
mój wzrok utkwił na papierku, który znajdował się obok stoliczka
– Z kim? - spojrzałam na chłopaka, a do oczu napłynęły mi łzy.
-Przepraszam –
brunet spuścił głowę, wstał.
-Nie... -
szlochnęłam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Nigdy, przenigdy
nie uprawiałam seksu. Może wyglądam i zachowuje się, jak
dziewczyna, która śpi z każdym, ale tak nie jest. Jestem pewna
siebie, ale szanuję siebie. Szanuje swoje ciało. Chciałam, aby to
była magiczna chwila, pełna namiętności, ale i miłości. A nie
jakieś ruchanko po pijaku, na imprezie gościa, którego znam
niecały tydzień. No i z osobą, którą zapewne nie znam. I nawet
nie pamiętam. To nie tak miało być.
-Jul, cichutko –
Andy zaczął mnie uspokajać, przytulając mnie do siebie.
-Proszę, daj mi
ubrania – wychrypiałam.
-Mogę ci dać
jakieś swoje? - zapytał, podchodząc do szafy i szperając w niej.
-Tak –
mruknęłam i bacznie obserwowałam chłopaka, który pogwizdywał
sobie cicho i wyciągał coś.
-Masz – rzucił
we mnie ubraniami i lekko się uśmiechnął – Jesteś piękna.
-Wyjdź –
mruknęłam.
Chłopak wyszedł,
a ja wstałam i zaczęłam się ubierać. To niemożliwe, żebym w
nocy z kimś uprawiała seks. Przecież wypiłam 1 drinka. No może
dwa. Ale to wszystko. Chyba...
-Andy?! -
krzyknęłam, wybiegając z pokoju.
-Kuchnia! -
usłyszałam, więc udałam się do tamtego pomieszczenia.
-Czy jest
możliwość, żeby ktoś mi coś dosypał do drinka? - zapytałam,
ledwie wchodząc do kuchni.
-Raczej nie –
odparł, nakładając na talerze jajecznice.
-Raczej? Więc
jest możliwość?
-Jul...
Posłuchaj, stało się – zaczął, podchodząc do mnie z talerzem
i stawiając przede mną – Nie poradzę nic na to. Mogłem
upilnować cię, ale teraz już nic nie zrobimy. Na imprezach często
tak bywa – mówił, napychając do swojej buzi coraz więcej
jedzenia.
-Nie rozumiesz –
mruknęłam, odsuwając od siebie talerz – Nie jestem głodna.
-Musisz coś
zjeść – ponownie podsunął mi jedzenia – Więc mi wytłumacz.
-Jest gdzieś
kawa? - zapytałam, wstając.
-W kubku. Nie
wiedziałem czy słodzisz czy nie, więc jakby co to posłódź.
-Nie, dzięki –
zabrałam do dłoni kubek i upiłam z niego porządny łyk kawy –
Od razu lepiej.
-Wytłumaczysz?
-Dlaczego tak ci
na tym zależy? - usiadłam obok niego, gryząc kromkę chleba.
-Bo powiedziałaś
mi, że nie rozumiem, więc chcę zrozumieć.
-Po prostu... -
spuściłam wzrok na talerz – Nie tak miał wyglądać mój
pierwszy raz.
-Zabije gnoja –
warknął Andy, gwałtownie wstając, a jego twarz nabrała
czerwonego koloru.
------------------------------------------------------
No moi drodzy... Ale się porobiło. No, ale tak bywa w życiu. Gdy jest zbyt idealnie to musi się coś spierdolić. I tak samo jest w życiu Juliet.
A jak tam w szkole? Ja czuję się wykończona, a przecież minął tylko tydzień! Masakra... Daje wam dobrą radę... Nie idźcie na rozszerzoną matematykę xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz