poniedziałek, 24 września 2018

13. To będzie niesamowita niespodzianka dla Julie!


Oczami Rydel

-Już wracają! - krzyknęłam, wchodząc do salonu.
-Jak to już wracają? - jęknęła Alex.
-Kobieto! Oni tam byli ponad 2 godziny! Martwię się okropnie o nią.
-A co jeśli będzie w ciąży? - Oczywiście Ellington jak zawsze jest bardzo pomocny i wspierający.
-Jul się nie puszcza – mruknął Riker.
-A jeśli tak to miejmy nadzieję, że się zabezpiecza – rzucił na dodatek Rocky.
-Możecie w końcu się przymknąć? - warknęłam, wychodząc z salonu – Alex! Zrobimy coś do jedzenia. Na pewno tamta trójka będzie głodna. A Juliet to już na pewno, ponieważ Ross mi mówił, że prawie nie tknęła obiadu. A przecież zrobił zapiekankę!
-O co wam chodzi z tą zapiekanką? - dziewczyna jak zawsze zadaje głupie pytania.
-Od kiedy przyjaźnisz się z Jul?
-Od początku liceum?
-Więc od dwóch lat nie wiesz, że Juliet uwielbia zapiekankę? Naprawdę? - pokręciłam głową ze zrezygnowaniem.

Ta dziewczyna jest taka słodka, ale na dodatek taka głupia! Po prostu żadna osoba inteligentna nie potrafi wytrzymać z nią 5 minut, więc jakim cudem Jul nadal się z nią przyjaźni? Chociaż te 2 lata to nic w porównaniu z tym ile jej rodzina musiała z nią wytrzymać. No, ale na szczęście to nie moja przyjaciółka, więc w każdej chwili moge powiedzieć jej: „spierdalaj” i nie będę miała wyrzutów sumienia.

-Po co to jest? - nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos Alex, która w dłoni trzymała czajnik.

No wiecie, taki czajnik do którego wlewacie wody i kładziecie na kuchence, aby ją podgrzać. Każdy chyba miał taki czajnik w domu, chociaż te elektroniczne są o wiele łatwiejsze i bezpieczniejsze!

-Odłóż to, bo sobie jeszcze krzywdę zrobisz – uśmiechnęłam się ironicznie i uciekłam, abym być jak najdalej od tej dziewczyny.
-Rydel? Może to być tutaj powieszona?

Oni są po prostu niemożliwi. Rocky stoi na kanapie, a Riker na drabinie. Nie mam pojęcia co oni wyprawiają, ale to nie jest nic mądrego. Pewnie wymyślili według siebie jakiś genialny pomysł, o którym nie zapomnimy do końca życia, a oni za każdym razem, gdy o tym wspomnimy, będą się zapadać pod ziemię. O ile w przyszłości zmądrzeją jak nasza kochaniutka Alex. Ale wiecie co? Szybciej nastąpi koniec świata zanim ta czwórka zacznie myśleć jak należy.

-Co wy wyprawiacie? - zapytałam, podchodząc do Ellingota, który coś bazgrał na materiale, który trzymają chłopcy.
-To będzie niesamowita niespodzianka dla Julie! - wykrzyknął chłopak, zamykając mazak.
-Dlaczego ja z tobą jestem? - spojrzałam na szatyna, kręcąc głową i próbując uwierzyć w to, że on naprawdę jest głupi, a ja nie mam żadnych omamów.
-Przyjechali! - Alex krzyknęła i wbiegła do salonu.
-Naprawdę chcecie, aby Jul po wejściu do mieszkania przeczytała: „Lepiej żeby to było dziecko, a nie HIV”? - jęknęłam – Zdejmijcie to!
-Przesadzasz kochanie – Ellington złapał mnie w talii i przytulił do siebie.
-Jesteś idiotą – warknęłam mu do ucha.
-Ale twoim idiotą – uśmiechnął się i pocałował mnie.

Oczami Juliet

-Ross? Została może jeszcze ta twoja zapiekanka? - zapytałam, wychodząc z samochodu i spoglądając na blondyna.
-Wydaje mi się, że tak. No chyba, że Louis ją wyżarł – zaśmiał się chłopak, uderzając lekko Lou w ramie.
-Ha ha. Może jem troszkę więcej niż ty, ale ja przynajmniej nie wyglądam jak bezdomny – szatyn pokazał język i przytulił się do mnie. A raczej ukrył się przed następnym uderzeniem.
-Jesteście gorsi niż dzieci - jęknęłam i otworzyłam drzwi z mieszkania – Czy kogoś zapraszaliście? - zapytałam, ponieważ nie przypominam sobie, abym to ja kogoś na dzisiejszy wieczór zapraszała.
-Ach... Tak – wykrzyknął Ross – Rydel, Alex, Rocky, Riker i Ellington wpadli.
-Dzięki, że właśnie teraz mnie o tym informujesz – uśmiechnęłam się sarkastycznie – W momencie, gdy nie mam już możliwości wejść do sklepu i kupić coś dla wszystkich na kolację.
-No to zamówimy pizze – Lou objął mnie ramieniem, wyciągając swoją komórkę i wybierając numer do najlepszej pizzerii w mieście – W końcu trzeba świętować!
-Przynajmniej jest co – zaśmiałam się, wchodząc do środka, gdzie powitał mnie napis: „Lepiej żeby to było dziecko, a nie HIV” - Jesteście idiotami – warknęłam, ale po chwili wybuchnęłam śmiechem.
-To samo im powiedziałam! - krzyknęła Rydel i przybiegła do mnie – I jak?
-Nadal przyjaźnisz się z dziewicą – uśmiechnęłam się do niej, a po chwili blondynka już tuliła mnie do siebie jak trzyletnie dziecko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

14. Nic o mnie nie wiesz.

-Siema! - usłyszeliśmy dosyć znajomy głos oraz donośne kroki. -Zapraszałeś kogoś? - spojrzałam podejrzliwie na Ross'a, który już wc...