Oczami Rydel
-Już wracają! - krzyknęłam,
wchodząc do salonu.
-Jak to już wracają? - jęknęła
Alex.
-Kobieto! Oni tam byli ponad 2 godziny!
Martwię się okropnie o nią.
-A co jeśli będzie w ciąży? -
Oczywiście Ellington jak zawsze jest bardzo pomocny i wspierający.
-Jul się nie puszcza – mruknął
Riker.
-A jeśli tak to miejmy nadzieję, że
się zabezpiecza – rzucił na dodatek Rocky.
-Możecie w końcu się przymknąć? -
warknęłam, wychodząc z salonu – Alex! Zrobimy coś do jedzenia.
Na pewno tamta trójka będzie głodna. A Juliet to już na pewno,
ponieważ Ross mi mówił, że prawie nie tknęła obiadu. A przecież
zrobił zapiekankę!
-O co wam chodzi z tą zapiekanką? -
dziewczyna jak zawsze zadaje głupie pytania.
-Od kiedy przyjaźnisz się z Jul?
-Od początku liceum?
-Więc od dwóch lat nie wiesz, że
Juliet uwielbia zapiekankę? Naprawdę? - pokręciłam głową ze
zrezygnowaniem.
Ta dziewczyna jest taka słodka, ale na
dodatek taka głupia! Po prostu żadna osoba inteligentna nie potrafi
wytrzymać z nią 5 minut, więc jakim cudem Jul nadal się z nią
przyjaźni? Chociaż te 2 lata to nic w porównaniu z tym ile jej
rodzina musiała z nią wytrzymać. No, ale na szczęście to nie
moja przyjaciółka, więc w każdej chwili moge powiedzieć jej:
„spierdalaj” i nie będę miała wyrzutów sumienia.
-Po co to jest? - nagle z rozmyśleń
wyrwał mnie głos Alex, która w dłoni trzymała czajnik.
No wiecie, taki czajnik do którego
wlewacie wody i kładziecie na kuchence, aby ją podgrzać. Każdy
chyba miał taki czajnik w domu, chociaż te elektroniczne są o
wiele łatwiejsze i bezpieczniejsze!
-Odłóż to, bo sobie jeszcze krzywdę
zrobisz – uśmiechnęłam się ironicznie i uciekłam, abym być
jak najdalej od tej dziewczyny.
-Rydel? Może to być tutaj powieszona?
Oni są po prostu niemożliwi. Rocky
stoi na kanapie, a Riker na drabinie. Nie mam pojęcia co oni
wyprawiają, ale to nie jest nic mądrego. Pewnie wymyślili według
siebie jakiś genialny pomysł, o którym nie zapomnimy do końca
życia, a oni za każdym razem, gdy o tym wspomnimy, będą się
zapadać pod ziemię. O ile w przyszłości zmądrzeją jak nasza
kochaniutka Alex. Ale wiecie co? Szybciej nastąpi koniec świata
zanim ta czwórka zacznie myśleć jak należy.
-Co wy wyprawiacie? - zapytałam,
podchodząc do Ellingota, który coś bazgrał na materiale, który
trzymają chłopcy.
-To będzie niesamowita niespodzianka
dla Julie! - wykrzyknął chłopak, zamykając mazak.
-Dlaczego ja z tobą jestem? -
spojrzałam na szatyna, kręcąc głową i próbując uwierzyć w to,
że on naprawdę jest głupi, a ja nie mam żadnych omamów.
-Przyjechali! - Alex krzyknęła i
wbiegła do salonu.
-Naprawdę chcecie, aby Jul po wejściu
do mieszkania przeczytała: „Lepiej żeby to było dziecko, a nie
HIV”? - jęknęłam – Zdejmijcie to!
-Przesadzasz kochanie – Ellington
złapał mnie w talii i przytulił do siebie.
-Jesteś idiotą – warknęłam mu do
ucha.
-Ale twoim idiotą – uśmiechnął
się i pocałował mnie.
Oczami Juliet
-Ross? Została może jeszcze ta twoja
zapiekanka? - zapytałam, wychodząc z samochodu i spoglądając na
blondyna.
-Wydaje mi się, że tak. No chyba, że
Louis ją wyżarł – zaśmiał się chłopak, uderzając lekko Lou
w ramie.
-Ha ha. Może jem troszkę więcej niż
ty, ale ja przynajmniej nie wyglądam jak bezdomny – szatyn pokazał
język i przytulił się do mnie. A raczej ukrył się przed
następnym uderzeniem.
-Jesteście gorsi niż dzieci -
jęknęłam i otworzyłam drzwi z mieszkania – Czy kogoś
zapraszaliście? - zapytałam, ponieważ nie przypominam sobie, abym
to ja kogoś na dzisiejszy wieczór zapraszała.
-Ach... Tak – wykrzyknął Ross –
Rydel, Alex, Rocky, Riker i Ellington wpadli.
-Dzięki, że właśnie teraz mnie o
tym informujesz – uśmiechnęłam się sarkastycznie – W
momencie, gdy nie mam już możliwości wejść do sklepu i kupić
coś dla wszystkich na kolację.
-No to zamówimy pizze – Lou objął
mnie ramieniem, wyciągając swoją komórkę i wybierając numer do
najlepszej pizzerii w mieście – W końcu trzeba świętować!
-Przynajmniej jest co – zaśmiałam
się, wchodząc do środka, gdzie powitał mnie napis: „Lepiej żeby
to było dziecko, a nie HIV” - Jesteście idiotami – warknęłam,
ale po chwili wybuchnęłam śmiechem.
-To samo im powiedziałam! - krzyknęła
Rydel i przybiegła do mnie – I jak?
-Nadal przyjaźnisz się z dziewicą –
uśmiechnęłam się do niej, a po chwili blondynka już tuliła mnie
do siebie jak trzyletnie dziecko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz