-Wstajemy – usłyszałam jakiś głos
obok mojego ucha, ale całkowicie go zignorowałam.
-Jeszcze 5 minut – zamruczałam
zadowolona.
-Już 13 – znowu usłyszałam ten
głos, a po chwili poczułam, jak ktoś zabiera mi kołdrę.
-Kurwa, oddaj to idioto –
wychrypiałam, obracając się.
-Wstawaj już blondi – aha, Louis...
-Jeszcze chwila – próbowałam
dosięgnąć kołdrę, ale z zamkniętymi oczyma nie jest to wcale
takie proste.
-Chwila była 10 minut temu – warknął
szatyn.
-No dobra, dobra – usiadłam na
łóżku, spoglądając na niebieskookiego – I po co ten bulwers?
-Bo mnie wkurwiasz – mruknął i
zostawił mnie samą w pokoju.
-Też cię lubię – prychnęłam,
wstając i podchodząc do szafy.
Spoglądając przez okno, stwierdziłam,
że będzie to świetny dzień na krótkie spodenki z wysokim stanem,
oraz białą, krótką bluzkę, odsłaniająca brzuch, który i tak
zostanie zakryty przez spodenki. Wyciągnęłam z szuflady czystą,
koronkową bieliznę i z całym zestawem udałam się do łazienki.
Szybko, ściągając piżamę, weszłam do kabiny i zabrałam kąpiel, przypominając sobie wczorajszy wieczór, który mogę zaliczyć do bardzo ciekawych oraz udanych. razem z Louis'em wspominaliśmy stare czasy, czyli sprzed 3 lat i oglądaliśmy zdjęcia, a dodatkowo szatyn co chwilę przyrządzał nam coraz to mocniejsze drinki. Na szczęście nie mam kaca! Do czegoś się przydały te ciągłe imprezy i picie. Chociaż wiem, iż bardzo mi to szkodzi i moje zdrowie w ten sposób podupada. Wychodząc owinęłam się szczelnie ręcznikiem i umyłam zęby.
Założyłam tylko bieliznę, ponieważ usłyszałam głos Louis'a.
-Czego?! - krzyknęłam, kierując się
w stronę kuchni, skąd chyba dochodził jego głos.
Jeśli chcecie się zapytać czy nie wstydzę się chodzić przy przyjacieli w samej bieliźnie, odpowiedź brzmi prosto. Nie. Dlaczego? To tak jakbym chodziła przy nim w stroju kąpielowym, ale koronkowym. A przecież Louis śpi u mnie często, a mi nie zawsze chce się iść do łazienki przebrać bluzkę, badź spodenki, bo w sypialni jest chłopak. Ludzie złoci.... Przecież nagie kobiety też już widział.
-Popatrz.. - spojrzał na mnie i
otworzył usta – O cholera.
-O cholera – powtórzyłam,
zauważając szatyna i wpatrując się w niego.
-Drugi dzień, a już cię widzę w
samej bieliźnie – mruknął, oblizując dolną wargę i zjeżdżając
wzrokiem na moje piersi.
-To ja wrócę do łazienki –
wycofałam się i w momencie, kiedy wiedziałam, że trójka
chłopaków mnie już nie widzi, spłonęłam rumieńcem i pobiegłam
do łazienki.
No świetnie Julie, rób tak dalej
Ubrałam bluzkę i spodenki, po czym
rozczesałam włosy, łapiąc z jednej strony mały warkoczyk, a
następnie wpięłam go wsuwką do reszty włosów. Zajęłam się
teraz makijażem. Postawiłam na naturalność, więc lekko się
tylko przypudrowałam, podkreśliłam oczy „kocią” kreską i
nałożyłam różową, lecz matową szminkę. Gotowa spoglądnęłam
jeszcze na swoje odbicie, poprawiając co nieco i wyszłam. Tym razem
spokojnie mogłam udać się do kuchni, wiedząc, że ten dupek nie
będzie patrzył się prosto w moje piersi.
-Idzie miss bielizny – zawołał
uradowany Andy, wstał i podszedł do mnie.
-Czego? - warknęłam, zabierając z
blaty jeden naleśnik.
-Wyglądasz teraz bosko, ale wcześniej
podobałaś mi się bardziej – wychrypiał mi do ucha, gryząc jego
płatek, przez co cała zdrętwiałam.
-Ej! Julie zostaw w spokoju – warknął
Louis, odpychając bruneta ode mnie.
Lekko zagryzłam wargę, oglądając
całą szopkę jaką zrobił Lou. Kocham go, ale bez przesady.
Romansik jeszcze nikomu nie zaszkodził, nieprawdaż?
Andy spoglądał na mnie, przez co
szatyn coraz bardziej się denerwował. Czas interweniować, Jul.
-Lou, zostaw go wreszcie w spokoju –
odepchnęłam przyjaciela.
-Nie będzie bezczelnie spoglądał na
ciebie! - prychnął.
-Skończ! - warknęłam, broniąc
brunata.
-Kurwa, Jul! Omotał już cię czy co?!
-Nikt mnie nie omotał!
-Zawsze jak się zakochasz to muszę
ratować ci dup*ko!
-Coś jeszcze masz do dodania? -
spojrzałam na niego kpiąco, krzyżują ręce na wysokości biustu.
-Tak! Zawsze musisz wybierać jakiś
dupków, którzy tylko o jednym myślą. A potem lądujesz z nimi w
łóżku. Ile razy już się pierdoliłaś?! Proszę! Pochwal się
nam! Andy z ciekawością posłucha!
-Louis, uspokój się – Andy zaczął
mnie bronić, lekko przytulając do siebie.
-Nie! Proszę! Dawaj, Jul, jak jesteś
taka mądra to nam opowiedz jak zostałaś prawie porwana przez
tamtego debila!
-Zamknij pysk – krzyknęłam, a po
moich policzkach zaczęły spływać łzy – Wypierdalaj! -
wskazałam drzwi, patrząc przyjacielowi prosto w oczy.
-Z wielką chęcią! Nie mam ochoty
słuchać, jak pierdolisz się z tym kretynem! - prychnął,
wychodząc i trzaskając drzwiami.
-Julie – zaczął Andy, ale ja nie
chciałam już nikogo słuchać.
-Zostawcie mnie samą – wychrypiałam.
-Będzie dobrze – przytulił mnie do
siebie, a ja dałam upust swoim emocjom.
Wszystko co we mnie siedziało przez
tyle czasu, teraz ujrzało światło dzienne. Płakałam jak dziecko.
Jak małe, bezbronne dziecko. Płakałam pierwszy raz w swoim
chujowym życiu.
-Będzie dobrze – wychrypiał brunet,
biorąc mnie na ręce i zanosząc do pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz