-Pytanie –
uśmiechnęłam się zadziornie w stronę Andy’ego.
-W jakim wieku
miałaś pierwszego chłopaka? I jak się nazywał – brunet uniósł
brwi, skupiając swój wzrok tylko na mojej osobie.
-W wieku 12 lat
miałam swojego pierwszego chłopaka Patricka – mruknęłam,
zabierając do rąk butelkę i zakręcając nią.
-Ktoś chce
jeszcze pizze? – mruknął Lou.
-Nie, podziękuję
– westchnęła Rydel i rozłożyła się na fotelu.
-Nie za wygodnie
ci? – zapytałam, śmiejąc się cicho pod nosem.
-Uwierz, że nie
– zawtórowała mi dziewczyna i pocałowała Ellingtona.
To jedyna para w
naszej paczce. I na początku byliśmy negatywnie do tego nastawieni,
ale oni naprawdę się kochają. Więc nie możemy im zabronić tego,
aby byli ze sobą, bo będąc ze sobą są szczęśliwi. A my jako
ich przyjaciele, jak i rodzeństwo (np. Ross, Riker) nie możemy
odebrać im tego szczęścia. Jeśli oni są ze sobą szczęśliwi to
i ja jestem szczęśliwa, że tak dobrze im się układa.
Ja jednak wolałam
zawsze być z kimś, kto nie należy do naszej paczki. Zazwyczaj
chłopcy pojawiali się i po pewnym czasie znikali. Może po kilku
miesiącach albo kilku tygodniach. Bywało różnie.
-Jul, kręć –
Rocky szturchnął mnie w ramie, a ja zdziwiona spojrzałam przed siebie, skupiając się na szklanym przedmiocie, który trzymałam. .
-Ach… Tak –
westchnęłam i zakręciłam.
-Wyzwanie –
mruknął Ross, przewracając nogami.
-Rozbierz się do
bokserek i zatańcz Gangam Style – wyszczerzyłam się do
przyjaciela i wstałam z podłogi, podchodząc do wieży stereo,
która stała niedaleko.
Ross w tym czasie
rozbierał się z bluzki, skarpetek i spodni, a następie czekał, aż
puszczę muzykę. Ja grzecznie poszukałam wybranej piosenki,
podgłośniłam i puściłam. Chłopak zaczął skakać i wywijać w
kółku jakieś akrobacje i próbował nawet tańczyć, jak osoby w
teledysku, lecz z przykrością muszę przyznać, że nie za bardzo
mu to wychodziło.
-Brawo –
wszyscy zaczęliśmy klaskać, kiedy chłopak skończył.
-Dziękuję,
dziękuję – Ross kłaniał się przed nami, śmiejąc się przy
tym w niebogłosy.
-Dobra, może się
gdzieś przejdziemy? – zaproponowała Rydel.
-W sumie to dobry
pomysł – przytaknęłam, siadając obok niej na kanapie.
-Możemy iść do
parku, a potem do mnie i zrobimy małą imprezkę – uśmiechnął
się przyjaźnie Andy, patrząc na mnie.
Pierwszy raz
widzę ten uśmiech. Wcześniej tylko uśmiechał się ironicznie
albo zalotnie, a ten uśmiech… Był inny… Był piękny…
Jul, weź się
w garść. Nie zachowuj się głupia małolata. Zluzuj majty.
Umysł jeszcze
potrafi zapanować nad sercem. Na szczęście.
-Pewnie, czemu
nie – wzruszyłam ramionami od niechcenia, posyłając znudzone
spojrzenie w stronę bruneta.
-To możemy
wychodzić, no nie? – uśmiechnął się Riker.
-Tak –
przytaknął mu Ross.
Wszyscy wstaliśmy
i udaliśmy się do przedpokoju, ubierając buty. Ja szybko skoczyłam
jeszcze po bluzę, bo wieczory bywają chłodne, a nie chcę się
przeziębić. Niedługo zaczyna się szkoła, a ja muszę zapanować
nad rozwydrzonym tłumem. Jeśli nie będzie mnie pierwszego dnia w
szkole, wszyscy pomyślą, że stałam się grzeczną dziewczynką,
słuchającą wszystkich i pozwalającą sobie wchodzić na głowę.
Wszyscy chłopcy chcą mnie całować, a wszystkie dziewczyny chcą
mną być. Ale niestety, jest tylko jedna i niezastąpiona Juliet
Simms, i to właśnie ja nią jestem. Nie domyślilibyście się,
nieprawdaż? Ach… Uwielbiam używać sarkazmu. Przyzwyczaicie się.
-------------------------------------------
Wróciłam, więc wróciły również rozdziały. Spostrzegawcze osoby mogą zauważyć, że informacja o moim wyjeździe zniknęła, a to dlatego, iż należy to już do przeszłości, więc stwierdziłam, że jest już niepotrzebna. Ale dla osób, które nie miały pojęcia o tym i zastanawiają się, dlaczego była to tygodniowa przerwa to już spieszę z wyjaśnieniami. Przerwa ta była spowodowana moim wyjazdem za granicę, przez co nie miałam jak dodać rozdziałów. Mam nadzieję, że wybaczycie mi to, ale również zasługuję na chwilę odpoczynku. Do następnego!
Czytasz --> Komentujesz --> Motywujesz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz